fundacja przestrzenie dziedzictwa

Skontaktuj się z nami:

Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa

e-mail: fundacjapd[at]protonmail.com

tel. +48 12 00000000

Copyright by FUNDACJA PRZESTRZENIE  DZIEDZICTWA 2019-2020 – All rights reserved

Paweł i dziecko romskie w prowizorycznym namiocie. Siedzą  na sianie.

Opowieści:

1. Licealista, który fotografował Lowarów (1968-1970)

2. Student, który rysował narzędzia  kowali - górskich Romów ze Spisza  (1970-1975)

3 .  Amaro Rakło - ,,Nasz Chłopak"  (1971-1980)

4 .  Zaginione wozy,  opuszczone koczowisko i cygańska Madonna   (1978-1979)

5 .  Wśród kotlarzy,  do Tarnowa do Muzeum,   w poszukiwaniu artefaktów romskich (1979-1993)

6 . Spotkanie z  Romami  z Rumunii   (1990-1993)

7 .  W Krakowie, wśród Kalderaszy z Rumunii (1993- 2000 r.)

 8.  Społecznik, kolekcjoner dziedzictwa  romskiego  (2000-2020)

Powstawania kolekcji Pawła Lechowskiego nie można oddzielić  od opowieści o kontaktach i przyjaźniach  z Romami, z którymi spotyka się już od ponad pół wieku.

Zainteresowanie kolekcjonera tematyką romską, zwaną wtedy cygańską, sięga końca lat 60. XX wieku. Planując studia etnograficzne na Uniwersytecie Jagiellońskim, w ostatnich klasach V Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, zainteresował się szczególnie życiem ,,egzotycznych”, w czasach Gomułki, Cyganów. Od początku pociągało go nieznane i nietypowe życie tego etnosu.

Kontakt z nimi rozpoczął się od ich fotografowania, głównie koczowiska Lowarów, na Rżące w Prokocimiu (zdjęcie na górze). Dzieci chętnie pozowały (zdjęcie na dole), dużo trudniej było namówić do tego ich rodziców, jednak w zamian za obietnicę przekazania odbitki, również oni zgodzili się w końcu na robienie sobie zdjęć (zdjęcie w środku - Lowarki w Krakowie). Te negocjacje w sprawie zdjęć  były pierwszymi rozmowami  Pawła z Romami. Szybko okazało się, że nie wystarcza mu tworzenie samych fotografii, chciał lepiej poznać Lowarów i dowiedzieć się czegoś więcej o ich życiu. Tak rozpoczęły się jego kontakty i rozmowy z Romami, które trwają już ponad 50 lat.  Wśród wspomnień z tego pierwszego okresu, szczególnie wyróżnia się pamięć o Lowarze o imieniu Jożo, z którym Paweł próbował się zaprzyjaźnić. Była to barwna postać, handlarz samochodami i dywanami, jeżdżący przeróżnymi samochodami po całej Polsce przez kilkanaście lat. Nigdy nie miał prawa jazdy, nigdy też nie był zatrzymany przez milicję w czasie prowadzenia samochodu. Jego wygląd był nie do zapomnienia: niewysoki, łysawy, z długimi włosami i wielkimi sumiastymi wąsami, mógłby grać klasycznych Cyganów w filmach.  Jak wspomina Paweł, przypominał z wyglądu piosenkarza Andrzeja Zauchę. Niestety nigdy nie zgodził się na zrobienie  sobie fotografii. Dzięki tej znajomości, nieufni początkowo Lowarzy, stawali się coraz przychylniejszy dla Pawła co umożliwiło mu nawiązywanie  znajomości z kolejnymi rodzinami Lowarów. Unikalne fotografie  stanowią początki jego zbiorów romskich.

1. Licealista, który fotografował Lowarów (1968-1970)

Kilkunastu Lowarów, głównie kobiet  pozuje do zdjęcia, z tyłu widać samochód i barak.
Kobiety ze społeczności Lowarów  ubrane na biało.
Z przodu grupa dzieci Lowarów, za nimi obozowisko i wozy wagonowe.

Na początku lat 70. XX wieku, będąc już na studiach etnograficznych na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, w ramach praktyk i badań terenowych zaczął wyjeżdżać na Spisz. Mimo, że przedmiotem badań nie była romska mniejszość etniczna, to wraz z innymi studentami wciąż napotykał Cyganów,  począwszy od Nowego Targu, a na w wioskach polskiego Spiszu kończąc. Mając za sobą dobre doświadczenia z Krakowa, chętnie z nimi rozmawiał. Badanie tradycyjnych rzemiosł  na Spiszu, zlecone przez prowadzących praktyki wykładowców z uczelni, dało Pawłowi okazję do nawiązania kontaktów z kowalami cygańskimi na Spiszu.  Adam Bartosz, późniejszy długoletni dyrektor Muzeum Okręgowego w Tarnowie, a wtedy kolega Pawła z roku, prowadził wywiady z kowalami, a Paweł rysował, zarówno wyroby, jak i narzędzia i oprzyrządowania kuźni romskich we wioskach Spiszu. Ponieważ w kuźniach było bardzo ciemno, a nie było wtedy łatwo o  lampy błyskowe,  rysunki Pawła (zdjęcie pierwsze od góry) zastępowały fotografie.

Znając jeszcze z lat szkolnych Lowarów, dużo łatwiej udawało mu się wzbudzić zaufanie u przedstawicieli górskich Cyganów na Spiszu (zdjęcie drugie od góry - Czarna Góra). Dzięki temu, polecani przez kolejne rodziny romskie, Paweł i Adam  z powodzeniem przeprowadzili pogłębione i szczere rozmowy z Romami. Później Adam Bartosz zaczął zbierać materiały do swojej pracy magisterskiej, z których jeden z głównych rozdziałów poświęcony był kowalstwu romskiemu, w czym aktywnie pomagał mu Paweł jako rysownik i zainteresowany rozmówca  z Cyganami.

Dzięki powiązaniom rodzinnym spiskich  Romów z nowohuckimi z Krakowa, a także z Romami z  Podhala, z   Szaflar  i Czarnego Dunajca (zdjęcie drugie od dołu), krąg znajomych Romów, już samodzielnie kontaktującego się Pawła, stale się powiększał. Jedna z rodzin romskich z  Czarnego Dunajca przeniosła się do Olesna Śląskiego (zdjęcie u dołu), gdzie Paweł ich odwiedzał w poszukiwaniu nowych informacji. Biernie osłuchiwał się z językiem romskim, zaczął już rozumieć pojedyncze słowa i zwroty. Charakter tych kontaktów przybierał coraz bardziej towarzyski, bliski charakter. Dzięki temu jego kolekcja powiększyła się o wiele oryginalnych fotografii rodzin romskich.

Rysunek miecha kowalskiego z wnętrza kuźni. Na palenisku pali się ognień.
Paweł wśród przyjaciół Romów, mężczyzna trzyma dziewczynkę, kobieta niemowlę ubrane w czapkę.
Siedząca kobieta w chuście obok Paweł grający w karty. Widać też młodego chłopca.
Paweł z wysoki mężczyzną z gitarą i dzieci pozują do zdjęcia przed samochodem.

3.  Amaro Rakło - ,,Nasz Chłopak” (1971-1980)

Nawiązując coraz mocniejsze więzi z Romami, Paweł zaczął być zapraszany do domów romskich na spotkania i uroczystości rodzinne m.in. do Czarnego Dunajca (zdjęcie na górze), Czarnej Góry, Jurgowa, Szaflar. Rozpoczął też pomagać najbardziej potrzebujących Romom m.in. w Nowej Hucie. Dzięki temu zaczął być postrzegany jako ,,swój gadzio", znany z tego, że udzielał im bezinteresownie pomocy. Wsparcie dotyczyło najczęściej pomocy w pisaniu pism w sprawach administracyjnych, mieszkaniowych, pomocy społecznej etc. Kolejnym etapem poszerzania znajomości z Romami było nawiązanie  kontaktów z grupami koczującymi w lecie, w okolicach Łęgu nad Wisłą (zdjęcie drugie od góry), oraz koło Wieliczki. Przybywali oni okresowo do Krakowa w czasie lata, głównie ze Śląska a pochodzili z grupy Polska Roma. Również im okazywał swoją pomoc. Pod koniec lat 70 coraz częściej pojawiały się prośby o pomoc, zwłaszcza napisania pism urzędowych w ich imieniu. Widząc skuteczność i bezinteresowność tych działań, zaczął być postrzegany jako swój, osoba godna zaufanie, Amaro Rakło – Nasz Chłopak  - jak nazywany był przez Polską Romę. Koczujące w okolicach Krakowa grupy Polska Roma,  mieszkały w zimie na Śląsku  w Jaworznie Szczakowa – w parterowych barakach (zdjęcie na dole). Na wiosnę ruszali w Polskę, do Krakowa, Warszawy i innych miast w Polsce. Głównie handlowali materiałami tekstylnymi i firankami, jeździli po targowiskach  oraz zajmowali się handlem obwoźnym, kobiety wróżyły. Paweł coraz bardziej integrował się z nimi odwiedzając ich koczowiska. W Warszawie, spotykał ich na obozowisku k. Stadionu 10-lecia, oraz na Burakowie, gdzie gromadzili się Romowie głównie ze Górnego i Dolnego Śląska . Świadectwem tych spotkań są liczne fotografie w kolekcji.

Dwie Romnie z maleńkim dzieckiem na tle rzeki.
Trójka dzieci romskich na tle łąk.
Trzy dziewczyny romskie przed domem.

4. Zaginione wozy, opuszczone koczowisko i cygańska Madonna (1978-1979)

W 1978 roku ze względu na roboty budowlane zmuszono Lowarów do opuszczenia duże całoroczne koczowiska na Rżące, w Prokocimiu. Składało  się ono z kilkunastu wozów, zamieszkałych przez rodziny oraz murowanego baraku, który stanowił  miejsce ich wspólnych spotkań.  Ciekawa jest przekazywana ustnie jedna z historii tego  obozowiska, wiążąca jego początek z latami 50. XX wieku. Lowarzy z Węgier przybyli w 1956 roku na spotkanie do Krakowa.  Ze względu na inwazję wojsk radzieckich na Węgry postanowili pozostać w Polsce, Początkowo osiedlili się w okolicach błoń krakowskich, a po usunięciu ich przez służby porządkowe przenieśli się w 1961 roku do Prokocimia. Stopniowo integrowali się ze społecznością szczepu  Polska Roma. Część z nich przyjęła nazwiska polskie (np. Pawłowscy), ale zachowali własne zwyczaje i dialekt lowarski. Wozy służyły im nadal jako stałe miejsce zamieszkania. Od wiosny zajmowali  się handlem obwoźnym,  jeżdżąc po całej Polsce. Niektórzy mieli własne samochody i  zaczęli też nimi handlowaći. W trakcie likwidacji obozowiska na Rżące,  zniknęła większość tradycyjnych wozów  wagonowych. Część z nich Lowarzy  sprzedali, inne zachowali z przeznaczeniem na tymczasowe zamieszkanie w trakcie budowy własnych domów. Bardziej zamożna  część zamieszkała w Borku Fałęckim we własnych domach (na zdjęciach obok),  a inni uzyskali  przydziały w blokach na osiedlu Piaski Wielkie w Prokocimiu.

Dzięki kontaktom Pawła  w środowisku romskim udało się odnaleźć i kupić dla Muzeum Okręgowego w Tarnowie trzy wozy wagonowe z tego obozowiska, które  odnaleziono w 1979 roku, m.in. u właściciela wesołego miasteczka na ówczesnych Azorach oraz w zakładzie samochodowym niedaleko dawnego obozowiska na Rżące.

W czasie odwiedzin opuszczonego obozowiska Lowarów, Paweł odnalazł w porzuconym barakowozie niewielką ikonkę Madonny wykonaną, jak się później okazało, przez kilkunastoletniego lowarskiego chłopca. Niestety nigdy nie udało się go zidentyfikować. Znalezisko zmobilizowało Pawła do rozpoczęcia kolekcjonowania eksponatów pochodzenia romskiego, a nie tylko jak do tej pory ich fotografii.

Dwie kobiety romskie z małym dzieckiem na tle płotu przed domem.
Młoda kobieta romska ubrana w spódnicę, jasną bluzkę i kamizelkę przed ogrodzeniem.
Piątka dzieci romskich pozujących do zdjęcia.

W 1979 roku w Muzeum w Tarnowie Adam Bartosz zorganizował pierwszą po II  wojnie światowej wystawę poświęconą Romom w Polsce, pod tytułem ,,Cyganie w kulturze Polskiej". W jego organizację był również zaangażowany Paweł.  Dzięki pośrednictwu Adama Bartosza poszerzył się krąg znajomych Pawła na Romów z Tarnowa  i następnie przez ich powiązania rodzinne na Romów zamieszkujących Szczawnicę i  Nowy Sącz  oraz  Puławy, Dębicę, Mielec (drugie zdjęcie od góry) i Bochnię.  Nadal też utrzymywał kontakty z Romami w Krakowie (trzecie zdjęcie od góry - pierwsza komunia).

Kontakty z Romami  sprawiły,  że w latach 1979 -1980 Paweł jeździł razem kotlarzami romskimi z Nowego Sącza, pracując z nimi przy pobielaniu (cynowaniu) głównie dzieży piekarniczych w piekarniach, kuchni polowych straży pożarnej, kociołków cukierniczych z miedzi i mniejszych naczyń (głównie patelni) ze stali. Wyjazdy dotyczyły dawnego województwa krakowskiego, najczęściej pracował w Krakowie, Nowym Sączu, Bochni, Brzesku  i Skawinie.  Rozbudziło to w nim zainteresowanie profesjami rzemieślniczymi Romów, które do dziś są priorytetem jego zainteresowań kolekcjonerskich. Prowadził też handel obnośny dewocjonaliami religijnymi (obrazkami z Papieżem), najpierw razem z górskimi Romami z Jurgowa, później na własną rękę do roku 1983.

W latach 1986-1993 został zatrudniony w Muzeum Okręgowym w Tarnowie w oddziale etnograficznym. Zajmował się tam głównie Romami (zdjęcie czwarte od góry: obozowisko Romów w Kokotowie), choć również innymi   tematami regionalnymi, brał udział w organizowaniu wystaw, robił wywiady, poszukiwał i pozyskiwał eksponaty, opracowywał zbiory, oprowadzał wycieczki, dokumentował fotograficznie społeczność romską (zdjęcie u góry: dokumentacja fotograficzna Romów nad Dunajcem w Tarnowie). W  1986 i 1988 roku z ramienia Muzeum pilotował wyjazdy pani dr Katlin Kowalczyk, muzykologa z Akademii Nauk w Budapeszcie, która  szukała tradycyjnych pieśni cygańskich. Jeździł z nią po różnych częściach Polski szukając oryginalnych pieśni romskich. W trakcie podróży,  nie znając języka angielskiego, zmuszony był zacząć się porozumiewać z Węgierką Panią Katlin w języku romani. Były to jego pierwsze próby rozmowy po romsku. Wyjazdy dotyczyły głównie wschodniej Polski, obejmowały m.in. Olsztyn Białystok, Sokółka, Warszawa, Lublin, Przemyśl. Paweł przy ich okazji, rozpoczął szukać kontaktów z osobami zajmującymi się amatorsko twórczością plastyczną. To rozeznanie umożliwiło później pozyskiwanie artefaktów  zarówno do zbiorów Muzeum, jak również do swojej kolekcji.

W 1990 roku Muzeum w Tarnowie i jego dyrektor Adam Bartosz współorganizował pierwszy w Polsce Kongres Romski w Jadwisinie pod Warszawą. Paweł przy tej okazji zorganizował wystawę pt. ,,Rękodzieło i twórczość plastyczna Romów” w Empiku w Warszawie. Później wystawa ta była pokazywana w innych miastach m.in. Warszawie, Białymstoku (drugie zdjęcie od dołu) i Łomży. Część eksponatów z tej wystawy Paweł pozyskał później od jej właścicieli tworząc początki własnej kolekcji sztuki cygańskiej (m.in kilku obrazów J. Sadowskiego, rzeźby w korze, drewniany krzyż,  miniaturki skrzypiec oraz narzuty wykonane przez Romni z Jurgowa (zdjęcie na dole)).

Dzieci i kobiety romskie przed domem. Łącznie kilkanaście osób.
Chłopiec w stroju komunijnym w otoczeniu ojca i matki. Obok ojca  drugi syn.
Liczna rodzina romska pozująca do zdjęcia  na obozowisku. Za nimi samochód polonez i rozbity namiot.
Narzuty wykonane przez Romni z Jurgowa.

Bardzo ważnym momentem dla tworzenia kolekcji, ale również w prywatnym życiu kolekcjonera, było pojawienie się Romów rumuńskich w Polsce (zdjęcie u góry - Romowie z Rumunii przy Dworcu Wschodnim  Warszawie). Na początku fali migracyjnej, jeszcze zimą 1990 roku, szukając nabytków dla muzeum, natknął się na  dworcu w Krakowie na grupę Kalderaszy z Siedmiogrodu m.in. na rodzinę o nazwisku Gabor z Comana de Jos i Zarnesti. Zadecydował o tym przypadek,  przy pierwszym zetknięciu spotkał starszą Panią porozumiewającą się z nimi w języku rumuńskim i za jej pośrednictwem nawiązał z nimi kontakt, szukając przedmiotów do nabycia np. strojów cygańskich. W pewnym momencie Pani odeszła i Paweł został sam z Romami rumuńskimi. Nie mógł się z nimi porozumieć więc musiał próbować swoich sił, w rozmowie w języku romskim, który opanował do tej pory w formie biernej. Mimo dużych trudności kontynuował  rozmowy, z mocno zdziwionymi Kalderaszami rumuńskimi. Jedna z tych pierwszych napotkanych rodzin okresowo przeniosła się do  Tarnowa i tam  odwiedzała Pawła w Muzeum (drugie zdjęcie od góry). Udało  mu się utrzymać kontakty z tą rodziną do dnia dzisiejszego. 

Od 1991 roku Romowie zaczęli go angażować w roli swojego tłumacza. Robił to bezinteresownie za darmo, okazjonalnie tylko otrzymując niewielkie datki od wdzięcznych Romów. Paweł stał się nieformalnym ,,ambasadorem" rumuńskich Romów w Polsce. W czasie pracy  w Muzeum w Tarnowie jego biurko służyło jako skrytka depozytowa na paszporty, pieniądze i inne dokumenty  Romów rumuńskich a jego osoba jako ,,skrzynka kontaktowa" pomiędzy rodzinami (obok:  Romowie z Rumunii  u Pawła w Muzeum  w Tarnowie ).

Kontakty z rumuńskimi Romami miały kluczowe znaczenie dla tworzonej kolekcji. Dzięki bliskim relacjom, zamówieniom składanym u emigrantów oraz wreszcie odwiedzinom w Rumunii (obok:  zdjęcie rodziny Gaborów w Rumunii w czasie odwiedzin kolekcjonera), kolekcja Pawła  powiększyła się o dziesiątki eksponatów i setki zdjęć dokumentujących wciąż żywą tradycję społeczności romskiej w Rumunii.

Grupa Romów z Rumunii  leżący na trawie w parku.
Rodzina głównie mężczyźni. W tle wóz romski - eksponat w Muzeum w Tarnowie.
Romowie z Rumunii z Pawłem na tle wozu wagonowego w Tarnowie.
Rodzina Romów, łącznie 9 osób, na podwórku w obejściu. Obok stojący samochód/.

7.  W Krakowie, wśród  Kalderaszy z Rumunii 1993-2000

W 1993 roku ze względów osobistych, Paweł  przerwał pracę etatową  w Muzeum w Tarnowie, pozostając nadal w dobrych kontaktach z tą instytucją. Do dnia dzisiejszego będąc jej wolontariuszem    uczestniczy aktywnie w imprezach Muzeum, w tym w wyjazdach zagranicznych dotyczących spraw romskich. 

Powrót do stałego pobytu w Krakowie, dał Pawłowi możliwości większego zaangażowania w pomoc Romom z Rumunii. Jego numer telefonu był znany przyjeżdżających emigrantom tego etnosu, którzy dzwonili do niego we wszelkich sprawach, czasem bezpośrednio po wyjściu z pociągu w Krakowie. Chodził z nimi tam gdzie była potrzeba, do ośrodków zdrowia i szpitali (zdjęcie obok), na policję, do sądów (zdjęcie u góry: Romowie z Rumunii i Paweł, przed sądem w Krakowie). Gdy rodziły się dzieci udawał się do  Urzędów Stanu Cywilnego i pomagał uzyskać akty urodzenia. Jeździł do Warszawy do Ambasady Rumunii w Polsce i pomagał   wyrabiać zagubione dokumenty.  Angażował się w pomoc społeczną pośrednicząc w załatwianiu formalności w MOPS oraz przy wspieranie organizacji pozarządowych pomagających emigrantom z Rumunii. 

Głównie byli to Romowie z Siedmiogrodu, często nosili węgierskie nazwiska,  głównie dawno osiedleni i nie  zajmujący się tradycyjnymi profesjami: sezonowi robotnicy z państwowych gospodarstw rolnych i fabryk, które zbankrutowały po upadku komunizmu.

Czasami angażowała go   policja w roli tłumacza w trakcie deportacji, w przypadku podejrzewania popełnienia przestępstw, przesłuchań, raz nawet w przypadku zabójstwa dokonanego przez Polaków,  tłumaczył zeznania świadka, którym   była etniczna Mołdawianka nie będąca Romką, a okazało się że w wystarczającym stopniu porozumiewa się w języku romani.

Paweł ocenia, że w trakcie tej fali emigracji z lat 90. XX wieku zetknął się z kilkuset Romami  z Rumunii. 

Pod koniec 1994 roku przenosząc się z obozowiska na Salwatorze (trzecie zdjęcie o góry), w mieszkaniu Pawła zamieszkała kalderaska rodzina z Manarade, która z czasem powiększała się o kolejnych krewnych. Kalderasze ci mieszkali u Pawła aż do roku 2000 (zdjęcie trzecie od góry). Oprócz żebrania, zajmowali się oni  handlem obwoźnym na bazarach, w czym czasem uczestniczył Paweł. Dzięki temu jego kontakty z Romami rumuńskimi nabrały podobnego familijnego charakteru,  jak z polskimi przedstawicielami tego etnosu. Zaczął ich również odwiedzać w Rumunii, poznając ich miejsca zamieszkania i powiększając swoją kolekcję o nowe eksponaty i fotografie (odwiedziny Pawła w Rumunii - zdjęcie obok). Paweł służył w tym czasie również za kuriera, przewożąc w obie strony różne potrzebne emigrantom rzeczy i dokumenty,  a także pieniądze pozyskane w Polsce.  Pomoc Romom z mniejszym nasileniem trwa do dzisiaj. Pośredniczy też jako tłumacz w kontaktach między Romami a polskim organizacjom wspierającym  emigrantów we Wrocławiu i Poznaniu.

 

Paweł w otoczeniu Romów z Rumunii na trawniku przed budynkiem Sądu w Krakowie. Łącznie 11 osób w tym dwójka dzieci.
Paweł z Romni z Rumunii na wizycie u lekarza.
Kobiety w chustach i dzieci przy namiotach na łąkach w okolicach Salwatora.
Kobiety Romnie z Rumunii  z dziećmi u Pawła w mieszkaniu.
Paweł siedzący na łóżku  z Romni z Rumunii w czasie wizyty w Rumunii. Obok piec na węgiel.

Od połowy lat 90. XX wieku, korzystając z każdej możliwości wyjazdu,  Paweł co najmniej raz w roku ma okazję wyjazdu za granicę w poszukiwaniu artefaktów dziedzictwa romskiego. Wszędzie gdzie spotyka Romów, zatrzymuje się i rozpoczyna rozmowy po romsku (rozmowy z Romami - zdjęcie obok). Najczęściej Romowie uznają go za Roma z Polski, często wręcz  nie wierząc jego zapewnieniom, że jest gadziem. Dzięki temu bez problemu pozwalają się fotografować, chętnie sprzedają  eksponaty, czasem ze znaczną bonifikatą, a niekiedy je darowując  (obok zdjęcie obozowiska Kalderaszy w Siedmiogrodzie). Z każdego wyjazdu  Paweł wraca z kolejnymi nabytkami i  fotografiami dokumentującymi Romów i ich życie. Szczególnie interesuje się dziedzictwem tradycyjnych profesji romskich, a zwłaszcza dotyczących rzemiosł. Przy okazji podróży wielokrotnie odwiedza również swoich przyjaciół w Rumunii.  Na początku XXI wieku uczestniczył jako tłumacz i przewodnik  w nakręcaniu filmu dokumentacyjnego o Romach w Europie prowadząc filmowców do środowisk cygańskich w różnych krajach Europy. Często uczestniczy też w wyjazdach aranżowanych przez Muzeum Okręgowe w Tarnowie. Spotykał się z Romami w Bułgarii, Macedonii, Serbii, Węgrzech, na Słowacji. Miał też okazję udać się też do Europy Zachodniej do Belgii, Hiszpanii i Francji.

Dzięki temu poznał,  zróżnicowane środowiska Romów w Europie Środkowej i Południowej. Jego zbiory dzięki wyjazdom powiększyły się do ponad 400 przedmiotów i kilku tysięcy zdjęć oraz filmów dotyczących kultury romskiej. Często pozyskaniu artefaktów towarzyszy osobista historia spotkań, rozmów, czasem przyjaźni Pawła z Romami z różnych zakątków Europy.

W Polsce nadal aktywnie uczestniczy w wydarzeniach związanych z Romami (zdjęcie trzecie od góry - inscenizacja obozowiska cygańskiego w Baranowie). Współorganizuje wystawy poświęcone Romom gdzie prezentuje część swojej kolekcji (Wystawa w Suwałkach, zdjęcie obok). Corocznie inscenizuje obozowisko romskie w czasie Międzynarodowego Festiwalu Kultury Romskiej w Krakowie. Regularnie uczestniczy w Taborach Pamięci Romów – wędrówkach wozami cygańskimi z końmi, organizowanych przez Muzeum w Tarnowie ku pamięci pomordowanych Romów w czasie II Wojny Światowej . Trasa taborów wiedzie  po miejscach pamięci, a jej  głównym celem jest Szczurowa, gdzie zginęło 93 Romów.  W sierpniu  często uczestniczy w dniu pamięci – rocznicy likwidacji obozu romskiego w Auschwitz (zdjęcie obok). Można go też spotkać w czasie pielgrzymek środowisk romskich do Limanowej i Częstochowy. Współpracuje aktywnie z organizacjami pozarządowymi pomagającym Romom we Wrocławiu i Poznaniu. Nadal odwiedza swoich przyjaciół romskich w Polsce, uczestnicząc w spotkaniach rodzinnych, ślubach i pogrzebach. I pomaga wciąż zwracającym się o pomoc Romom z Rumunii.

Paweł Lechowski wie bardzo dużo o  Romach.  Jest to wiedza oparta, oprócz literatury naukowej,  również o własne doświadczenie, setki rozmów (zdjęcie obok - Jassy), pomoc i uczestniczenie w ich życiu,  smutkach i radościach przez ponad pół wieku. Jego kolekcja jest częścią  tej wielkiej pasji, a każdy eksponat ma swoją własną historię i  dzięki temu jego kolekcja zachowuje niezwykłą autentyczność, której często brakuje w ,,zapomnianym” dziedzictwie oficjalnych zbiorów  i muzeów.

Paweł rozmawia Romami w Rumunii. Widać uśmiechnięte twarze.
Obozowisko kotlarzy z prowizorycznymi namiotami. Widać Roma pracującego przy kawałku blachy. Głębiej Paweł rozmaiwa z Romni.
Prowizoryczne obozowisko cygańskie. Widać wozy, ognisko i Pawła stawiającego tradycyjny namiot romski.
Paweł w trakcie wystawy wraz z jej organizatorami.
Przed drutami obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Widać grupę osób w tym Pawła.
Paweł wśród trzech kolorowo ubranych Romni, przed nimi czwórka równie kolorowo ubranych dzieci. Plac w mieście.

A

A

A

FUNDACJA PRZESTRZENIE DZIEDZICTWA

Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa